Magda uczy się z OK English od roku. W ciągu tego czasu przeszła niesamowitą transformację. Na naszych oczach przeistoczyła się z osoby nieśmiałej, nie potrafiącej wydobyć z siebie słowa po angielsku w kogoś, kto uwielbia mówić w tym języku i z lekcji na lekcję robi postępy. Zobacz jak przebiegała Magdy nauka, jak trwa w swoich postanowieniach i jak łączy bycie mamą, żoną z nauką angielskiego.

Magda – przedstaw się wszystkim i powiedz coś niecoś o sobie.

Przede wszystkim jestem matką dwóch wspaniałych córek, żoną, oligofrenopedagogiem i logopedą. Jestem kobietą, która w życiu bardzo dużo przeszła, mimo przeciwności losu jestem optymistą. Kocham życie, biorę z niego to co najlepsze i nigdy się nie poddaję. Uwielbiam podróże, jedzenie, książki, filmy, sport, a od niedawna lubię uczyć się języka angielskiego. Przez 10 lat pracowałam w szkole, po urodzeniu drugiej córki postanowiłam poświęcić czas na jej wychowanie. W obecnej chwili myślę o powrocie do zawodu, tęsknię za pracą, za kontaktem z dziećmi i prowadzeniem terapii logopedycznej. Niestety sytuacja spowodowana pandemią nieco przesunęła moje zawodowe plany.

Magda jest mamą dwóch cudownych dziewczynek.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z angielskim?

Moja przygoda z językiem angielskim zaczęła się już w szkole podstawowej. Niestety jestem z tego rocznika, w którym angielski dopiero wchodził do szkół. Z lekcji pamiętam jedynie to, że tłumaczyliśmy piosenki Beatlesów, na domiar złego musieliśmy je śpiewać 😜, czego ja nienawidziłam robić. Rok po roku nowi nauczyciele sprawdzając nasz poziom wiedzy zaczynali wszystko od podstaw. No i tak na tych podstawach skończyłam swoją szkolną edukację języka angielskiego.

Dlaczego postanowiłaś uczyć się języka w dorosłym życiu?

Zawsze ale to zawsze odczuwałam frustrację i kompleksy z powodu braku znajomości języka angielskiego. Wyobraź sobie, że będąc na wakacjach w hotelu nawet w pełni z niego nie skorzystałam, bo zwyczajnie nie potrafiłam umówić się na przykład na masaż czy zapytać o siłownię. Wycieczki były możliwe, ale tylko z polskim przewodnikiem, a wiadomo jak to często wygląda, nie o takich podróżach marzyłam. Kolejny bodziec zafundowała mi moja własna siostra, „przyprowadzając do domu” obcokrajowca. Polaków w naszym pięknym kraju zabrakło, pomyślałam… Chłopak włada dwoma językami, ojczystym norweskim i angielskim, że też nie nauczył się polskiego, biedny, z nikim sobie nie porozmawia ;). Jednak pewnego pięknego dnia obiecałam mu, za pośrednictwem siostry tłumacza oczywiście, że na ich weselu pięknym angielskim powitam gości, niech się tylko za bardzo z tym ślubem nie śpieszy. Słowo się rzekło, musiałam działać. No i ten hotelowy masaż 😉

Co sprawia lub sprawiało Ci problemy w angielskim?

Największe problemy sprawiał mi lęk przed mówieniem w języku angielskim , panicznie bałam się odezwać, miałam blokadę. Nawet nie próbowałam wysłuchać rozmówcy, nie starałam się go zrozumieć. W myślach błagałam, żeby skończył do mnie mówić. Jedyne co miałam opanowane do perfekcji to – I don’t understand, mimo, że przecież i inne podstawy znałam.

Ile uczysz się już angielskiego i jakie postępy zrobiłaś?

Angielskiego uczę się od dwóch lat. Pierwszy rok niestety częściowo uważam za stracony. Uczyłam się języka systemem szkolnym- książka, ćwiczenia, wkuwanie słówek, rozwiązanie testów . Myślałam, że od ilości przerobionych książek stanę się mądrzejsza. Wydawało mi się, że robię postępy, pięknie opanowane czasy, niezliczona ilość wkutych słówek, godziny spędzone nad książką.

Nic innego tylko pakować walizki i jechać na wakacje. Jakież było moje rozczarowanie, jak jedyną konwersacją którą prowadziłam będąc za granicą, to ta w moich własnych myślach, kiedy zastanawiałam się którego czasu użyć. Zanim znalazłam odpowiednie słowa to temat był już nieaktualny. Moja frustracja pogłębiła się. Przełomem w mojej nauce był dopiero miniony rok. Postawiłam wszystko na jedną kartę ,skorzystałam z rad siostry, męża i zmieniłam nauczyciela oferującego nie naukę systemem szkolnym a konwersację. Siostra podsunęła mi ofertę Ok English, napisałam, ale dopiero po kilku miesiącach skorzystałam. Do dziś zastanawiam się czemu tak długo zwlekałam 🤔. Chyba po prostu się bałam, jak to konwersacja z moim poziomem? A jednak, to było to. Owszem, początki były ciężkie, musiałam pokonać strach i zażenowanie, ale zniknęły tak szybko i naturalnie, że nawet nie pamiętam ile to trwało. To na lekcjach nauczyłam się myśleć w języku angielskim i w końcu przestałam tłumaczyć z polskiego, już nie szukałam w głowie pięknych słów. Nauczyłam się wyrażać swoje myśli w sposób prosty, bogatsza w słownictwo konwersacja to był kolejny krok. Z każdym dniem było już coraz lepiej. Na tym etapie mogę śmiało powiedzieć, że pokonałam barierę i lęk przed mówieniem. Oczywiście przede mną jeszcze daleka droga, ale najważniejsze, że w końcu przestałam wstydzić się mówić

Magda uwielbia podróżować i w trakcie swoich wyjazdów najczęściej używa angielskiego.

Co najbardziej lubisz w angielskim?

Jest fajnie brzmiącym, miłym dla ucha , elastycznym językiem. Lubię w nim również to, że otwiera przede mną kolejne drzwi, to on umożliwi mi komunikację w niemal każdym kraju, to on ułatwi mi podróżowanie. Dzięki niemu mogę również zrozumieć otaczający mnie pędzący świat. Zauważcie, że ilość zapożyczeń z tego języka ciągle rośnie. Serwisy, fora, wyszukiwarki, bazy danych, media społecznościowe – wszędzie tam mamy do czynienia z językiem angielskim.

W jakich momentach Twojego życia angielski się przydał lub przydaje?

W moim przypadku angielski najbardziej przydaje mi się podczas podróży. W końcu jadąc na wakacje mogę swobodnie złożyć zamówienie w restauracji, zrobić zakupy, umówić się na masaż, przedłużyć dobę w hotelu, zapytać o drogę, porozumieć się z lekarzem, a nawet pogadać z recepcjonistką. I co ważne narzeczony mojej siostry ma w końcu z kim porozmawiać, mogę pokazać mu naszą polską gościnność. Tommy bardzo docenia moje starania, zauważa postępy, co motywuje mnie do dalszego działania.

Jesteś mamą dwójki dzieci. Jak znajdujesz czas na naukę?

No cóż, przyznaję, że czasami bywa ciężko. Ostatnio na przykład przeżyłam kryzys. Kompletnie nie mogłam znaleźć czasu na naukę, a jak już znalazłam to zwyczajnie brakowało mi chęci. Brak ruchu, powietrza, wybicie z rytmu, nuda czy panika spowodowana pandemią, to wszystko nieźle dało mi w kość. Mam w domu dwie wspaniałe córki, zbuntowaną nastolatkę i trzylatkę, mając taki przekrój czasami jest wesoło. Uwierzycie, że i one czasami się kłócą i skarżą na siebie 😉 Chociaż właściwie to grzech narzekać, lekcji online nie muszę ogarniać ;). Starsza jest już pełnoletnia, prawie samodzielna, ma więc swoje ścieżki. Druga natomiast to taka mała przylepka, która ciągle towarzystwa i uwagi potrzebuje. Wcześniej dziewczyny pół dnia spędzały poza domem, więc ja w tym czasie miałam czas na ogarnięcie wszystkiego wokół, jak i czas dla siebie, na trening, na zakupy, czy właśnie na naukę. Na szczęście wszystko powoli wraca do normy, tak więc i ja próbuję wskoczyć na odpowiednie tory. Wiem, że żeby osiągnąć upragniony poziom nie mogę pozwolić sobie na odkładanie nauki na później, najważniejsza jest systematyczność. Jeśli nie przygotuję się na zajęcia zaszkodzę tylko sobie, zmarnuję swój czas i swoje pieniądze.

Jak się uczysz? Jakie masz metody i system na naukę?

Przede wszystkim tak jak już wspomniałam stawiam na systematyczność, otaczam się też angielskim. Dwa razy w tygodniu mam lekcje konwersacji, po każdej lekcji wychodzi na jaw z czym miałam problem. Dostaję raport, robię swoje notatki w zeszycie. Jestem wzrokowcem, muszę widzieć wszystko ,,czarno na białym”. Nie robię notatek na komputerze czy telefonie, jest tam za dużo pokus i bodźców rozpraszających moją uwagę. Kiedy mam wolną chwilę zaglądam do zeszytu po nowe słownictwo. Z każdym nowym słowem układam sobie zdania, staram się wypowiadać je na głos, żeby się z nim oswoić. Robiąc obiad czy prasując słucham angielskich rozmówek lub podcastów. Kiedy już muszę włączyć córce bajki, zmieniam jej język na angielski i sama wsłuchuję się o czym jest mowa. Po takim osłuchaniu się okazuje się, że często zaczynam myśleć po angielsku . Codziennie wieczorem robię sobie małe podsumowanie, czy i ile czasu poświęciłam na naukę. Kiedy okazuje się, że nic, zwyczajnie nie miałam siły lub ochoty biorę się chociaż za oglądanie serialu Friends w oryginalnym języku oczywiście. Pewnego dnia złapałam się na tym, że śmieję się z filmu, śmieję się, czyli jednak rozumiem. Pamiętam również swoje początki, kiedy druga córka była mała, idealnie spała tylko na powietrzu. Postanowiłam więc wykorzystać ten czas na słuchanie czegoś w języku angielskim. Spacerowałam więc po parkach ze słuchawkami, pewnie nie raz przyłapał mnie ktoś gadającą do siebie samej.

Największą frustracją Magdy w nauce angielskiego było to, że nie mogła się wypowiedzieć i znaleźć słowa, kiedy przychodziło do konwersacji z obcokrajowcem.

Czy nauczyłaś się czegoś o sobie samej w ostatnim roku, podczas nauki?

Myślę, że czuję się pewniejsza siebie, nie dlatego że coś tam już umiem i cwaniakuję, a dlatego, że udowodniłam sama sobie, że dam radę, że jednak potrafię. Spełniam swoje marzenie i jestem z tego powodu szczęśliwa. Zostałam doceniona i pochwalona przez moich bliskich. Ich wsparcie jest dla mnie bardzo ważne. Moja rodzina zauważa moje zaangażowanie, podziwiają mnie za zapał i dążenie do celu. Wydaje mi się, że daję dobry przykład córkom, pokazuję im co znaczy być konsekwentnym, chcąc nie chcąc muszę trzymać fason ;). Jeśli chodzi o zmiany, to w końcu czuję się bezpieczniejsza za granicą, w razie nieprzewidzianych sytuacji będę umiała sobie poradzić.

Jak myślisz, co tak naprawdę potrzebne jest, aby mówić biegle w drugim języku?

Myślę, że najważniejsze są szczere chęci. Jeśli zabieramy się za naukę jakiegokolwiek języka pod wpływem chwilowego kaprysu czy przymusu to czar bardzo szybko pryśnie, małe niepowodzenie i rzucimy to wszystko. Każdy musi znaleźć swój własny sposób, własny system nauki, taki który sprawi mu przyjemność, nie może być to nudny obowiązek, a fajnie spędzony czas. Z doświadczenia wiem również, że kupowanie tony książek to też kompletnie nie ta droga. Mam kilka pozycji obiecujących cuda, jednak od obejrzenia ich nie stałam się mądrzejsza. Oczywiście na studiowanie ich nigdy nie znalazłam czasu. Kilka płyt obiecujących opanowanie języka w miesiąc też by się u mnie znalazło. Lepiej poświęcić pieniądze na lekcje konwersacji, ponieważ to ona jest według mnie kluczem do sukcesu. To w czasie rozmowy dowiadujemy się jakiego słownictwa nam brakuje, ćwiczymy czasy w praktyce i oswajamy się z własnym brzmieniem. Kontakt tylko z książką kompletnie nie ma sensu, wykute słówka niewypowiedziane w konwersacji ulecą z pamięci.

„Myślę, że czuję się pewniejsza siebie, nie dlatego że coś tam już umiem i cwaniakuję, a dlatego, że udowodniłam sama sobie, że dam radę, że jednak potrafię.”

Co powiedziałabyś osobie, która mówi, że nie ma czasu na naukę, nie ma motywacji i ma słomiany zapał, jest do niczego i nigdy nie nauczy się mówić po angielsku?

Radziłabym zrobić porządny rachunek sumienia. Na co tak naprawdę traci czas, na co marnuje energię czy pieniądze. Wierzę, że znajdzie się mnóstwo pożeraczy czasu, które można z powodzeniem zastąpić równie przyjemną, a jakże budującą formą relaksu jaką jest nauka języka. Przecież nauka to niekoniecznie wkuwanie czy siedzenie nad książkami, to ciekawe, urozmaicone lekcje, interesujące rozmowy lub pouczające podcasty, czy też relaks podczas oglądania seriali. Uważasz, że jesteś do niczego ? Udowodnij więc sobie i innym, że tak nie jest, że dasz radę, że potrafisz, nie zwlekaj, zacznij już dziś. Na pewno znajdziesz 15 minut dziennie ! Radziłabym również nastawić się na długotrwały proces i iść do przodu małymi kroczkami. Nie można stawiać sobie zbyt wysokich poprzeczek, żeby zwyczajnie się o nie nie potknąć. Zacznij naukę od tematów Ci bliskich. Lubisz modę, sport, gotowanie, motoryzację, podróże, ucz się wykorzystując właśnie to słownictwo. Ciesz się drobnymi sukcesami, nagradzaj się za nie, chwal sam siebie, gratuluj sobie i bądź z siebie dumny. A motywacja, no cóż, zastanawiam się czy nie ważniejsze są po prostu zwyczajne chęci, pozytywne nastawienie i przekonanie, że się uda. Przede wszystkim trzeba to zrobić dla siebie, nie tylko po to żeby dostać awans czy zdać egzamin. Nie polubisz nauki, nie zaangażujesz się w pełni to nie osiągniesz spektakularnych efektów, zmarnujesz tylko czas, energię i pieniądze.

Chcesz, tak jak Magda, w końcu nauczyć się angielskiego? Marzysz o podróżach, byciu niezależnym w czasie wyjazdów? Pragniesz przełamać barierę i zacząć mówić biegle i bez skrępowania? Zapisz się na treningi konwersacji w OK English!

W OK English pomagamy ludziom takim jak Ty osiągnąć językowe cele, a przy tym nabrać pewności siebie i zmieniać ich życie na lepsze.
Treningi konwersacji pozwolą Ci w końcu wyjechać za granicę i mówić bez skrępowania!

Zobacz naszą ofertę, zamów bezpłatną konsultację i zacznij naukę już dzisiaj!

Zamów konsultację

Podaj preferowany dzień oraz godzinę. Otrzymasz od nas potwierdzenie. Konsultacja pomaga nam dobrać odpowiedni trening do Twoich potrzeb.